Hej, chciałabym ogłosić, że mam nowego bloga. O kopie! Oto do niego adres : http://www.kopa-live-by-luna.blogspot.com/
Proszę o dużo komków, acha, i następna notka na tym blogu już nie bawem, dzięki Joxx i Ani52147!
poniedziałek, 23 lipca 2012
sobota, 21 lipca 2012
7. Narodziny i bitwa na śmierć i życie
Minęło kilka miesięcy. Vikos bardzo uważał na Melę wmawiał jej, że nie ma wychodzić z groty przez całe dnie. Lwicy tam się bardzo nudziło. Kiedy Vikos przyszedł z antylopą, westchnęła.
M : Och, Vikos. Kiedy urodzą się dzieci, proszę, wybierz się w podróż.
V : Dlaczego? I gdzie mam się wybrać.
M : Dlaczego?! Tam jest Sandra! Moja matka! Musisz tam iść i zobaczyć, co porabiają, czy nic im nie jest. Wybierz się na Sępią Ziemię.
Lew wziął głęboki wdech i gwałtownie wypuścił powietrze.
V : Zgadzam się, ale jeśli nie wrócę, to powiedz naszym dzieciom, że je kocham!
M : Nie mów tak! Na pewno wrócisz!
V : Nigdy nic nie wiadomo.
M : Więc dobrze, wyrusz teraz!
V : Niech ci będzie!
Melania nareszcie mogła wyjść na świerze powietrze. Och, to było cudowne. Nawet wpadła do zimnej wody.
M : Ach..jaka ulga!
Lwica podniosła się i otrzepała. Poczuła ból. Była w ostatnim miesiącu ciąży!
M : Nott, biegnij po Mike'a!
Nott pobiegła czym prędzej. Ale biegła sprintem, więc powli traciła siły. Będąc przy baobabie, krzyknęła :
N : Mike! Mela rodzi!
I opdadła bezradnie. Pawian wybiegł i popędził do lwicy. Kilka minut później, narodziły się bliźniaki.
Nagle Mela przypomniała sobie o Vikosie. Nieswojo jej było. Po obejrzeniu lwiątek, lwica zastanowiła się. Musiała przypomnieć sobie imiona.
M : Hmm...chłopczyk Brutus, a dziewczynka Tama!
Lwiątka wesoło uśmiechnęły się do matki.
M : Och, Vikos. Kiedy urodzą się dzieci, proszę, wybierz się w podróż.
V : Dlaczego? I gdzie mam się wybrać.
M : Dlaczego?! Tam jest Sandra! Moja matka! Musisz tam iść i zobaczyć, co porabiają, czy nic im nie jest. Wybierz się na Sępią Ziemię.
Lew wziął głęboki wdech i gwałtownie wypuścił powietrze.
V : Zgadzam się, ale jeśli nie wrócę, to powiedz naszym dzieciom, że je kocham!
M : Nie mów tak! Na pewno wrócisz!
V : Nigdy nic nie wiadomo.
M : Więc dobrze, wyrusz teraz!
V : Niech ci będzie!
Melania nareszcie mogła wyjść na świerze powietrze. Och, to było cudowne. Nawet wpadła do zimnej wody.
M : Ach..jaka ulga!
Lwica podniosła się i otrzepała. Poczuła ból. Była w ostatnim miesiącu ciąży!
M : Nott, biegnij po Mike'a!
Nott pobiegła czym prędzej. Ale biegła sprintem, więc powli traciła siły. Będąc przy baobabie, krzyknęła :
N : Mike! Mela rodzi!
I opdadła bezradnie. Pawian wybiegł i popędził do lwicy. Kilka minut później, narodziły się bliźniaki.
Nagle Mela przypomniała sobie o Vikosie. Nieswojo jej było. Po obejrzeniu lwiątek, lwica zastanowiła się. Musiała przypomnieć sobie imiona.
M : Hmm...chłopczyk Brutus, a dziewczynka Tama!
Lwiątka wesoło uśmiechnęły się do matki.
***
Tymczasem Vikos wędrował po pustyniach SZ. NIestety, nie znalazł żywej duszy.Ale usłyszał krzyki. Podbiegł sprawdzić. Wszystko dochodziło z LZ. Zasmucony, patrzył na walkę. Wkrótce zareagował i skoczył na czarnego lwa walczącego z Sandrą. Ten jednak położył go na ziemi i złapał za tchwicę. Rzuciła się na niego Sandra i matka Vikosa. Odepchnęły go. Lew nie żył. Vikos podniósł się i podziękował za pomoc. Wrócił cały zakrwawiony do domu, obejrzeć potomków. Kiedy Mela go tak zastała, nie mogła uwieżyć własnym oczom. Kazała mu odpocząć w grocie.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
No, coś tam napisałam. Proszę, bieżcie udział w ankiecie! I oczywiście, komentujcie. :). NIestety, mam także złą wiadomość. Jeśli na blogu nie pojawi się ( ogólnie ) 15 komków to mogę go zawieśić na bardzo długi okres, albo gorzej : zamknąć. Więc radzę komentować, jeżeli ktoś jeszcze czyta tego bloga!
Pozdro,
~Luna Lwica
środa, 18 lipca 2012
6.Ciążą
Na Rajskiej Ziemi czas mijał miło i przyjemnie. Nikt nie miał żadnych trosk, nie przejmował się niczym. Pewnego dnia, Mela chciała się przejść sama po królestwie. Vikos chciał, aby się jeszcze pokąpała, ale ta jak zwylke swoje. Popędziła w gąszcz traw i zniknęła. Biegła wzdłuż małej rzeki o silnym nurcie. Nagle natrafiła na kłodę, dosyć niestabilną, ale trzymała się. Była bardzo ciekawa, co jest po drugiej stronie. Poszła więc. Kłoda chwiała się lekko, a promienie słoneczne oświetlały taflę wody tak, że blask odbijał się i wpadał w oczy królowej. Lwica nie mogła nic widzieć, więc gdy postawiła łapę, straciła równowagę i wpadła do jeziora.
M : Ech, to tylko kąpiel.
Ale myliła się. W okół niej pływało pełno aligatorów, które z pewneością były głodne.
M : Aaa! Vikos, pomocy!
Vikos, usłyszawszy błagalne krzyki narzeczonej podbiegł do jeziora i skoczył na ratunek. Tak jak ratownik wyciągnął Melanię z rzeki. Obaj dyszeli ciężko. Mela odniosła tylko drobne rany na nodze i oku. Vikos liznął ją w miejsce ran i westchnął ciężko.
V : Nigdy tu się już nie zbliżaj, Melanio! Mogło ci się coś stać!
M : Ale Vikos....to słońce.....nic nie widziałam!
V : To otwarta przestrzeń! Tam słońce prarzy najbardziej! Przy naszej jaskini i dżungli nigdy byś nie straciła wzroku!
Mela spuściła głowę. Prawdę mówiąc, kochała Vikosa, ale teraz była na niego naprawdę zła. Szli tak razem, bez słowa. Nagle Vikos popchnął Melę do wody. Roześmiana lwica zrobiła to samo. Lew jednak wydostał się na kamień, by się wygrzać.
M : Kocham cię, Vikos!
V : Ja ciebie też.
M : Myślisz, że moglibyśmy mieć dzieci?
V : Co?!
M : Nie podoba ci się ten pomysł?
V : Skądże, bardzo mi się podoba, ale czy nie uważasz, że jesteśmy za młodzi?
M : Wiek się nie liczy.Ja tam już w młodości upolowałam ptaka.
V : Hi, hi, no dobrze, zgadzam się. Ale jeśli to będzie chłopczyk, to nazwiemy go Brutus!
M : Dobrze, a dziewczynka będzie Tama!
Minął miesiąc. Mela odczuwała od jakiegoś czasu bóle brzucha. Postanowiła wybrać się do Mike'a.
M : Mike! Od jakiegoś czasu odczuwam mocne bóle brzucha. Co to oznacza?
M : Hmmm.....oznacza to, że będziesz mamą!
Melania nie mogła się pozbierać ze szczęścia.
M : Kiedy termin?
M : Za trzy miesiące góra. Jak skurcz będzie trwać dłużej, to mnie wzywaj!
M : Ok. Dzięki!'
Odbiegła. Vikos był chyba najszczęśliwszym lwem na ziemi. Teraz tylko wystarczy czekać.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Podobało się? Piszcie w komentarzach. Sorra, że nie pisałam, ale po prostu nie miałam czasu. Teraz następna notka za 4 komentarze, bo będe miała mało czasu w kilka następnych dni. Acha, joxx, twój rysunek jest gotowy :
( Jak by co, nie zrobiłam go deviantarcie, bo nie mogę, a ta najciemniejsza to Sarafina)
M : Ech, to tylko kąpiel.
Ale myliła się. W okół niej pływało pełno aligatorów, które z pewneością były głodne.
M : Aaa! Vikos, pomocy!
Vikos, usłyszawszy błagalne krzyki narzeczonej podbiegł do jeziora i skoczył na ratunek. Tak jak ratownik wyciągnął Melanię z rzeki. Obaj dyszeli ciężko. Mela odniosła tylko drobne rany na nodze i oku. Vikos liznął ją w miejsce ran i westchnął ciężko.
V : Nigdy tu się już nie zbliżaj, Melanio! Mogło ci się coś stać!
M : Ale Vikos....to słońce.....nic nie widziałam!
V : To otwarta przestrzeń! Tam słońce prarzy najbardziej! Przy naszej jaskini i dżungli nigdy byś nie straciła wzroku!
Mela spuściła głowę. Prawdę mówiąc, kochała Vikosa, ale teraz była na niego naprawdę zła. Szli tak razem, bez słowa. Nagle Vikos popchnął Melę do wody. Roześmiana lwica zrobiła to samo. Lew jednak wydostał się na kamień, by się wygrzać.
M : Kocham cię, Vikos!
V : Ja ciebie też.
M : Myślisz, że moglibyśmy mieć dzieci?
V : Co?!
M : Nie podoba ci się ten pomysł?
V : Skądże, bardzo mi się podoba, ale czy nie uważasz, że jesteśmy za młodzi?
M : Wiek się nie liczy.Ja tam już w młodości upolowałam ptaka.
V : Hi, hi, no dobrze, zgadzam się. Ale jeśli to będzie chłopczyk, to nazwiemy go Brutus!
M : Dobrze, a dziewczynka będzie Tama!
Minął miesiąc. Mela odczuwała od jakiegoś czasu bóle brzucha. Postanowiła wybrać się do Mike'a.
M : Mike! Od jakiegoś czasu odczuwam mocne bóle brzucha. Co to oznacza?
M : Hmmm.....oznacza to, że będziesz mamą!
Melania nie mogła się pozbierać ze szczęścia.
M : Kiedy termin?
M : Za trzy miesiące góra. Jak skurcz będzie trwać dłużej, to mnie wzywaj!
M : Ok. Dzięki!'
Odbiegła. Vikos był chyba najszczęśliwszym lwem na ziemi. Teraz tylko wystarczy czekać.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Podobało się? Piszcie w komentarzach. Sorra, że nie pisałam, ale po prostu nie miałam czasu. Teraz następna notka za 4 komentarze, bo będe miała mało czasu w kilka następnych dni. Acha, joxx, twój rysunek jest gotowy :
( Jak by co, nie zrobiłam go deviantarcie, bo nie mogę, a ta najciemniejsza to Sarafina)
niedziela, 15 lipca 2012
4.Nowe życie
Melania była już nastolatką. Nikt już nie myślał o śmierci Thanabiego, prócz Meli. Dla niej on był zawsze przy niej. Matka już prawie w ogóle nie zwracała na nią uwagi, niewiadomo dlaczego. Pewnego dnia, lwica wybrała się w chłodny i deszczowy dzień na sawannę. Nie byłotam żywej duszy. Tylko niektóre ptaki powlatwały do jaskiń. Deszczowy dzień na Sępiej Ziemi to jednak dzień w raju, ponieważ rzadko spada tu deszcz. Mela położyła się na szorstkiej ziemi, czasami pokrytą kępkami trawy, którą jadły antylopy. Wtedy lwicy przypomniały się lekcje ojca. Przy takiej ulewie nie widać było, że płacze. Tak naprawdę, to w ogóle nie chciała wracać do domu. Chciała założyć własne stado, tylko dla siebie i jej partnera. Patrzyła w niebo. Ukazał jej się obraz ojca. Uśmiechnęła się. Po chwili obraz znikł i Melania usłyszała znajomy głos. To był głos Vikosa! Ale nie wiedziała, skąd dobiegał. Wkrótce go ujrzała. Stał przed nią i niósł dla niej jedyny na tej ziemi kwiat. Wiedziała, że on będzie miłością jej życia.
V : Mela, to dla ciebie!
Melania nie była nigdy szczęśliwsza.
M : Dziękuję ci, Vikos! Zostaniemy małżeństwem?
V : Co? Eh, może narazie pozotańmy tylko parą.
M : To i tak mi pasuje......
V : Ucieknijmy z tąd! Załóżmy własne stado!
M : He, he, właśnie to miałam na myśli.
Lwy uciekły. Szli i szli, aż wkrótce ujrzeli piękną ziemię z tyloma lianami i zwierzyną.
M : Vikos, tu jest przepięknie!
Mela podbiegła do tryskającego z ziemi gajzeru, by się napić.
V : Przeszukam tę ziemię, czy przypadkiem nie jest zamieszkana, a ty poszukaj stada.
M : Tak jest, skarbie!
I pobiegła. Nagle zauważyła lwice i lwy. Ucieszyła się jak niewiem kto. Ale zobaczyła, że są strasznie wychudzeni.
K : Pomóżcie....zaraz ja i moi przyjaciele umżemy.....
M : Chodźcie, jesteście nam potrzzebne do założenia stada..... zaraz coś upoluję!
Mela rzuciła się na zebrę.
K : Dziękujemy bardzo. Jesteście bardzo mili.
V : Nie ma nikogo. O, widzę, że kogoś znalazłaś! Jak naziwemy to cudowne miejsce?
M : W końcu to jest raj, więc.....Rajska Ziemia!
K : Idealnie, królowo!
Mela rzuciła się na Vikosa. Przytulali się przez całe dnie.
***
joxx, zdążyłam na razie zrobić jeden rysunek, oto on :
sobota, 14 lipca 2012
Dyplomy
Ponieważ do konkursu nikt się nie zgłosił oprócz joxx, zajęła ona 1 miejsce.
Gratuluję!
PS : Upomnij się w komentarzu o tematy dwóch rysunków które miałam ci narysować za nagrodę w konkursie :)
Gratuluję!
PS : Upomnij się w komentarzu o tematy dwóch rysunków które miałam ci narysować za nagrodę w konkursie :)
piątek, 13 lipca 2012
4.Śmierć Thanabiego i inne kłopoty
Był wczesny ranek. Mela wstała bardzo wcześnie i udała się na sawannę pobawić się z lwiątkami. Ale zatrzymał ją Thanabi.
T : Hej, nie tak szybko, księżniczko! Muszę ci coś powiedzieć.
M : Coś smutnego?
Mela tak zapytała, bo jej ojciec mówił smutnym tonem.
T : Nie. Posłuchaj, zostaniesz w przyszłości królową, więc....
M : Będziesz znowu przynudzać tymi opowieściami?
T : He, he, coś w tym stylu. Widzisz to jasne miejsce na horyzoncie?
M : Mhm.
Lwiczka była zainteresowana tym miejscem.
T : Uch....to Lwia Ziemia. Nie wolno ci tam nigdy chodzić bez mojej zgody. Zrozumiałaś?
M : Yyyy....tak, oczywiście, ojcze!
Melania była zakłopotana. Przecież była niedawno w tym miejscu z przyjaciółmi!
T : A teraz, możesz się bawić!
Lwica pognała na sawannę. Ujrzała swoich znajomych.
M : heja!
Lw : Hej!
N : W co się bawimy ?
M : Może w berka?
N : Nie...
M : To może w chowanego?
N : To za dziecinne!
M : To może odwiedzimy jakieś inne miejsce?
N : Nie ma mowy, królewno rodem z różowego zamku!
M : Co?! Coś ty powiedział?
N : Jesteś świnia....
M : Co?
N : To!
Natu odbiegł od paczki do cienia. Przemyślał sprawę. Może by tak jej wyznać, że ją kocha? Ale nie zdecydował się na to.
M : Chodźmy lepiej na Lwią Ziemię!
Lw : Ok!
Lwiątka pobiegły w nieznane, zostawiając biednego Natu samego.
V : O, patrzcie, Dahabu i Mahiri!
S : To oni!
M : Hej wam! Co robicie?
D : Nic. Lepiej z tąd spadajcie, bo mój tata robi patrol królestwa. Radzę wam!
M : E tam, nie strasz ich! Możecie się z nami bawić!
M : Ok. To w co?
D : W berka!
I zaczęli bawić się w berka. Wesoło skakali po trawach sawanny. Nagle Vikos wpadł na Michaela ( według mnie, ojciec Dahabu).
M : Co wy smarkacze tu robicie? Ach to wy, Sępioziemcy! Zabiję zaraz córkę tego Thanabiego....
T : Nie waż się!
M : A co mi zrobisz?
T : Zabiję cię!
Thanabi skoczył na wroga i ukręcił mu kark, ale wróg złapał go za tchawicę i wbił pazury w serce.
M : Żegnaj, zdrajco....
Melani poleciały łzy smutku. Natychmiast pobiegła pożalić się do mamy.
***
S : Och, nie! Zemszczę się na nich.....i ty również się zemścisz.
M : Co?!
S : Tak. Jak dorośniesz, zorganizujemy bitwę na tamtą ziemię.....
Błędy
No, trochę napaprałam w niektórych notkach. Teraz robię poprawki :
Prolog :
Chciałam napisać córce siostry Mahiri
3.Pierwsza Zabawa Meli
Mela nadepnęła na ojca Dahabu, Micheala.
Pod lwią skałą bawili się : Kronos, Dahabu i Mahiri
Napisałam, że lwiątka pochodzą z Lwiej Ziemi, ale pochodzą z Sępiej Ziemi.
To na tyle, bierzcie udział w konkursie!
Prolog :
Chciałam napisać córce siostry Mahiri
3.Pierwsza Zabawa Meli
Mela nadepnęła na ojca Dahabu, Micheala.
Pod lwią skałą bawili się : Kronos, Dahabu i Mahiri
Napisałam, że lwiątka pochodzą z Lwiej Ziemi, ale pochodzą z Sępiej Ziemi.
To na tyle, bierzcie udział w konkursie!
Konkurs
1. Powiedz, o kogo mi chodzi
* Była córką siostry Mahiri ( WEDŁUG MNIE)
* Obaj chcą zaimponować Meli
* Jest mężem Mahiri
* Jest córką Toja i Tamy
2. Odpowiedz na pytania
* Który Tour De Polonge odbywa się teraz? ( xD)
* Czy Mheetu występował w komiksach?
* Jak ma na imię młodsza siostra Natu?
* Jak jest po niemiecku lew? ( wiem, że totalnie proste : xD)
3.
Kim jest dla Meli :
* Vikos
* Natu
* Sandra
* Mahiri
4. Podaj adres do twojej jednej, wybranej przez ciebie notki z bloga. Te blogi, które mi się spodobają wstawię na listę.
1. miejsce : dyplom + 2 rysunki na życzenie
2. miejsce : dyplom + 1 rysunek na życzenie
3. miejsce : dyplom+ 2 komentarze na życzenie
4.miejsce ( wyróżnienie): dyplom + jednen kom
Dla reszty przygotowane są drobne niespodzianki za udział w konkursie :)
POWODZENIA !
* Była córką siostry Mahiri ( WEDŁUG MNIE)
* Obaj chcą zaimponować Meli
* Jest mężem Mahiri
* Jest córką Toja i Tamy
2. Odpowiedz na pytania
* Który Tour De Polonge odbywa się teraz? ( xD)
* Czy Mheetu występował w komiksach?
* Jak ma na imię młodsza siostra Natu?
* Jak jest po niemiecku lew? ( wiem, że totalnie proste : xD)
3.
Kim jest dla Meli :
* Vikos
* Natu
* Sandra
* Mahiri
4. Podaj adres do twojej jednej, wybranej przez ciebie notki z bloga. Te blogi, które mi się spodobają wstawię na listę.
1. miejsce : dyplom + 2 rysunki na życzenie
2. miejsce : dyplom + 1 rysunek na życzenie
3. miejsce : dyplom+ 2 komentarze na życzenie
4.miejsce ( wyróżnienie): dyplom + jednen kom
Dla reszty przygotowane są drobne niespodzianki za udział w konkursie :)
POWODZENIA !
czwartek, 12 lipca 2012
3. Pierwsza Zabawa Meli
Mijały miesiące. Mela rosła tak samo szybko, jak inne lwiątka. Pewnego dnia, gdy rodzice jeszcze spali, wymknęła się na sawannę. Myślała, że będzie tam wspaniale. I było. Ale tylko z daleka. Kiedy się tak przechadzała, naskoczył na nią lewek z czarną grzywką koloru toffi. Po paru chwiliach zeskoczył z lwiczki wrócił do swojej paczki.
V : No,mamy ją, szefie!
Mela się zdziwiła. Oni mówią sobie szefie? Dziwne.
N : Heh. Jak masz na imię, mała?
M : Mela i nie jestem mała!
N : A ja jestem Natu. To mój kumpel Vikos, a to moja kumpela Selma.Chyba należysz do młodszej grupy, czyż nie?
V : Natu, daj spokój, ona jest starsza od ciebie!
Natu się skrzywił. Widocznie nie chciał mieć następnej dziewczyny w paczce.
S : Oj, przestańcie! Bawmy się w coś lepiej!
V : W co?
N : Tu nie ma w co się bawić!
M : A może wykradniemy się na Lwią Ziemię?
V : Fajnie to wymyśliłaś!
S : Extra!
N : Phi, ja też na to wpadłem, mądrale!
Lwiątka zaczęły zabliżać się na Lwią Ziemię. Po drodze spotkali grupę młodszą : Korę, Sebę i Hope.
M : Hej, idziecie z nami na Lwią Ziemię?
Lw : Pewnie!
Biegli ścieżkami za Sępią Skałą. Wkrótce ujrzeli wieczną zieleń.
V : Wow!
M : Tata mi o tym opowiadał!
Natu był bardzo zazdrosny o to, że Melania jest księżniczką. Że będzie w przyszłości władała Sępią Ziemią.
S : Chodźmy tu!
Selma wskazała Lwią Skałę , a przyniej grotę.
M : Tu mieszkają Lwioziemcy!
N : Od dawna to wiedziałem!
S : Natu, nie podskakuj!
M : Ja wejdę pierwsza!
V : Ja z tobą!
Lwiątka weszły do groty. Wydawała się opuszczona. Ale nagle rozległ się bloesny ryk.
D : Wrr! Kim jesteście!
V : Jestem Vikos, a to Mela. Jesteśmy z Sępiej Ziemi.
D : A ja król Dahabu. Spadajcie, bo moja żona się wścieknie i was spierze!
Lwiątka uciekły i opowiedziały innym o swojej przygodzie. Natu się uśmiechnął.
N : A więc jednak tchórzysz, księżniczko?
V : Nie mów tak do niej! Sam byś uciekł!
To prawda. Lwiątko przestraszyłoby się takiej groźby. Ale chciał tak naprawdę zaimponować Meli. Bo lubił ją, ale bał się jej to wyznać.
M : Może wracajmy do domu? Rodzice nas zabiją, jak nie wrócimy przed dzwudziestą!
S : Ech, pobądźmy jeszcze troszkę!
N : A Lwioziemcy? Zabiją nas!
V : Nie zauważą, przecież biega tu zawsze tyle lwiątek!
N : Skąd to wiesz?
V : Od Melani.
Przyjaciele pobiegli więc pod Lwią Skałę i udawali, ze są jej mieszkańcami. Obok nich stały i bawiły się lwiątka : Kronos, Mohatu i Zauditu. Mohatu chciał podbiec do lwiątek, ale Zauditu go wyprzedziła. Kronos, bo jest nieśmiały, pobiegł do groty.
Z : Hej. Nigdy was tu wcześniej nie widziałam. Jak macie na imię?
M : Ja Mela.
V : Vikos.
N : Natu.
S : Selma.
K : Kora.
S : Seba.
H : Hope.
Z : A ja to Zauditu, a to Mohatu. Kogo jesteście dziećmi?
Mela się skrzywiła. Musiała wyznać nowm przyjaciołom prawdę.
M : Och, my nie jesteśmy z tąd. Mieszkamy na Lwiej Ziemi pod władą króla Thanabiego i królowej Sandry.
Z : Ou, jesteście zagraniczni? Fajnie!
M : Musimy wracać do domu, robi się późno!
środa, 11 lipca 2012
2.Ceremonia Narodzin
Dwa dni później, Thanabi wyszedł z jaskini coś upolować. Miał dziś akurat świetny humor. To dlatego, że jego siostra Khawa porodziła lwiątka : Natu i Korę. I dziś rano lew poszedł do Khawy i ona się zgodziła, by Natu został mężem Melani. Chciał to jak najszybciej powiedzieć żonie. Po godzinie, wrócił do stada z upolowaną zebrą. Kiedy wszyscy zjedli swoje porcje, Thanabi podszedł do Sandry.
T : Kochanie, mam wyśmienitą wiadomość! Syn Khawy zostanie w przyszłości mężem naszej córeczki!
S : Och, to wspaniale!
Każdy lew wie, że im szybciej wybiera się partnera dla królewskiego potomka, tym lepiej.
Po południu odwiedziła ich Khawa i pokazała im swojego synka oraz swoją córeczkę.
Natu przymilił się do Meli, ale lwiczka się skrzywiła. Natu próbował pobawić się z Melą, ale ona tylko krzywiła łebek. Zagadani rodzice nie zwrócili uwagi, iż lwiątka się kłócą. Melania syknęła wkońcu tak
głośno, że rodzice oprzytomnieli i Khawa zdenerwowała się na Melanię. Jednak Sandra broniła córki, bo wkońcu przecież nawet nie lubiła Khawy. Lwice pokłóciły się bardzo ze sobą. Król próbował je pogodzić, ale na marne.
T : Sandro, Khawa jest zła, że nasze lwiątka nie mają dobrych relacji między sobą. Na ciebie nie jest ani trochę zła.
Ale Sandra w to nie wierzyła. Lwice od poznania się nienawidziły.
S : Po co wybrałeś tego okropnego lewka na męża księżniczki? On nie jest dla niej.
T : Ależ kochanie, decyzji nie da się cofnąć.
I to była prawda.
Następnego dnia, lwy przygotowywały się już do ceremoni. Poszli do mandryla Mike'a( Na Lwiej Ziemi jest Aye's). Małpa powiedziała, że przyjdzie o 11 : 00. Ale spóźniał się. Król wkurzał się powoli i do zgromadzonych zwierząt musiał mówić, że mają przyjść o 12 : 00. Ale Mike'a nie było o 13: 00. Teraz para królewska zaczęła się nawet martwić o szamana, ale przyszedł pół godziny później. Thanabi walnął go mocno łapą w policzek i warknął.
M : Och, przepraszam, królu, ale musiałem szkolić mojego ucznia, Herolda.
T : O, nie! Ty MUSIAŁEŚ szkolić swojego durnego ucznia? Jestem twoim królem i robisz to, co mi się podoba.
Sandra była też zła na Mandryla, ale nie tak bardzo, aby go uderzać.
Po krótkiej ciszy Mike wzniósł do góry Melanię. Poddani wiwatowali na cześć księżniczki.
wtorek, 10 lipca 2012
R.1.Narodziny Meli
Sandra zjadła swoją porcję mięsa i się oblizała. Jej mąż był na czatach przed jaskinią. Lwicę to powoli denerwowało. To, że jest w ciąży, nie znaczy, że trzeba ją chronić do zabójstwa. Wstała i podeszła do Thanabiego. Lew już chciał coś powiedzieć na temat jej nierozsądnego zachowania, ale ona mu w tym przeszkodziła.
S : Niedługo urodzę. Wiem, że się o mnie martwisz, ale spędzaj ze mną troszkę więcej czasu, dobrze?
Jednak lew poważnie popatrzył na żonę i nie dał odpowiedzi.
S : Och, z tobą to można zwariować!
T : Zamknij się! Ja cię tylko chronię!
S : Wrr....nie chcę, aby nasze dziecko miało takiego ojca!
Król się wkurzył. Skoczył na żonę i warknął. Wtedy zaczęła rozpaczliwie krzyczeć. Całą sytuację widziały lwice siedzące w jaskini.
Lwi : Thanabi!
Przeczuwały, że Thanabi zrobił coś Sandrze. Jedna z nich popędziła po tutejszego szamana, Mike'a.
Lwica : Mike! Thanabi zrobił coś Sandrze! Szybko!
Pawian czym prędzej dotarł na miejsce i zbadał Sandrę. Obok niego stał zniepokojony mąż królowej.
M : Thanabi, i w ogóle samce : wyjść!
Samce posłusznie wyszły z groty. Po paru minutach, Mike zawołał Thanabiego do środka.
Przed nim leżała Sandra z dwoma lewkami w łapach.
T : Ej, Mike! Czy to lwiątko jest żywe?!
Mike obejrzał oklapłego lewka dokładnie.
M : Martwe. Przykro mi, ale musiało być słabe fizycznie i nastąpiło na drzazgę....och, zgadza się!
S : Pozostał nam chłopiec czy dziewczynka?
M : Dziewczynka.
T : Jupi! Jak ją nazwiemy?
Zapadła cisza. Nawet 10- minutowa.
S : Może Melania?
T : Pasuje do niej!
S : Kiedy chrzest?
M : Dwa, trzy dni. Niech mała przyzwyczai się do otoczenia!
KOMY PLISSSSSSS!!!!!!!!!!:)
S : Niedługo urodzę. Wiem, że się o mnie martwisz, ale spędzaj ze mną troszkę więcej czasu, dobrze?
Jednak lew poważnie popatrzył na żonę i nie dał odpowiedzi.
S : Och, z tobą to można zwariować!
T : Zamknij się! Ja cię tylko chronię!
S : Wrr....nie chcę, aby nasze dziecko miało takiego ojca!
Król się wkurzył. Skoczył na żonę i warknął. Wtedy zaczęła rozpaczliwie krzyczeć. Całą sytuację widziały lwice siedzące w jaskini.
Lwi : Thanabi!
Przeczuwały, że Thanabi zrobił coś Sandrze. Jedna z nich popędziła po tutejszego szamana, Mike'a.
Lwica : Mike! Thanabi zrobił coś Sandrze! Szybko!
Pawian czym prędzej dotarł na miejsce i zbadał Sandrę. Obok niego stał zniepokojony mąż królowej.
M : Thanabi, i w ogóle samce : wyjść!
Samce posłusznie wyszły z groty. Po paru minutach, Mike zawołał Thanabiego do środka.
Przed nim leżała Sandra z dwoma lewkami w łapach.
T : Ej, Mike! Czy to lwiątko jest żywe?!
Mike obejrzał oklapłego lewka dokładnie.
M : Martwe. Przykro mi, ale musiało być słabe fizycznie i nastąpiło na drzazgę....och, zgadza się!
S : Pozostał nam chłopiec czy dziewczynka?
M : Dziewczynka.
T : Jupi! Jak ją nazwiemy?
Zapadła cisza. Nawet 10- minutowa.
S : Może Melania?
T : Pasuje do niej!
S : Kiedy chrzest?
M : Dwa, trzy dni. Niech mała przyzwyczai się do otoczenia!
KOMY PLISSSSSSS!!!!!!!!!!:)
Prolog
Na Sępiej Ziemi wstawał nowy świt. Zebry poszukiwały mokrej, soczystej trawy na innych ziemiach, ale były pod rządami króla Thanabu i królowej Sandry. Na razie para nie miała potomstwa, choć ich poddani mieli już nastolatki. Thanabu wyszedł na poranny spacerek, a by poszukać jedzenia. Bo wiedział , że na tych ziemiach żeby udają się stadami na poszukiwanie swojego jedzenia....król nie cierpiał łańcuchu pokarmowego. Łapy pod nim upadały, a co powie żona? Że on znów bez jedzenia? A ona nie może chorować, jest w ciąży. Nie wiedzieli jednak, kto to będzie. Bardzo by chcieli kremową lwicę z błękitnymi oczami. Jednak marzenia nie zawsze się spełniają......Lew spuścił głowę i Pobiegł dalej. Wkrótce ukazała mu się przed oczami zebra! Chyba wracają..... Takie obficie świeże zebry to obficie najedzony lew. Namierzył się....przygotował.....skoczył! Udało mu się w takich trudnych warunkach. W pocie czoła wrócił do domu. Sandra prawie straciła rozum ze szczęścia. ---------------------------------------------------------------------------------------- O kim będę pisać? Będę pisać o Melani, córce matki Mahiri. Będą tam występowały też takie postacie jak : Thanabu , Sandra , Vikos,Natu,Selma,Kora,Shetani, Seba i Hope.
Subskrybuj:
Posty (Atom)