Hej, chciałabym ogłosić, że mam nowego bloga. O kopie! Oto do niego adres : http://www.kopa-live-by-luna.blogspot.com/
Proszę o dużo komków, acha, i następna notka na tym blogu już nie bawem, dzięki Joxx i Ani52147!
Król Lew Mela
Nieważne, skąd pochodzisz. Nieważne, kim jesteś. Ważne, by kochać.
poniedziałek, 23 lipca 2012
sobota, 21 lipca 2012
7. Narodziny i bitwa na śmierć i życie
Minęło kilka miesięcy. Vikos bardzo uważał na Melę wmawiał jej, że nie ma wychodzić z groty przez całe dnie. Lwicy tam się bardzo nudziło. Kiedy Vikos przyszedł z antylopą, westchnęła.
M : Och, Vikos. Kiedy urodzą się dzieci, proszę, wybierz się w podróż.
V : Dlaczego? I gdzie mam się wybrać.
M : Dlaczego?! Tam jest Sandra! Moja matka! Musisz tam iść i zobaczyć, co porabiają, czy nic im nie jest. Wybierz się na Sępią Ziemię.
Lew wziął głęboki wdech i gwałtownie wypuścił powietrze.
V : Zgadzam się, ale jeśli nie wrócę, to powiedz naszym dzieciom, że je kocham!
M : Nie mów tak! Na pewno wrócisz!
V : Nigdy nic nie wiadomo.
M : Więc dobrze, wyrusz teraz!
V : Niech ci będzie!
Melania nareszcie mogła wyjść na świerze powietrze. Och, to było cudowne. Nawet wpadła do zimnej wody.
M : Ach..jaka ulga!
Lwica podniosła się i otrzepała. Poczuła ból. Była w ostatnim miesiącu ciąży!
M : Nott, biegnij po Mike'a!
Nott pobiegła czym prędzej. Ale biegła sprintem, więc powli traciła siły. Będąc przy baobabie, krzyknęła :
N : Mike! Mela rodzi!
I opdadła bezradnie. Pawian wybiegł i popędził do lwicy. Kilka minut później, narodziły się bliźniaki.
Nagle Mela przypomniała sobie o Vikosie. Nieswojo jej było. Po obejrzeniu lwiątek, lwica zastanowiła się. Musiała przypomnieć sobie imiona.
M : Hmm...chłopczyk Brutus, a dziewczynka Tama!
Lwiątka wesoło uśmiechnęły się do matki.
M : Och, Vikos. Kiedy urodzą się dzieci, proszę, wybierz się w podróż.
V : Dlaczego? I gdzie mam się wybrać.
M : Dlaczego?! Tam jest Sandra! Moja matka! Musisz tam iść i zobaczyć, co porabiają, czy nic im nie jest. Wybierz się na Sępią Ziemię.
Lew wziął głęboki wdech i gwałtownie wypuścił powietrze.
V : Zgadzam się, ale jeśli nie wrócę, to powiedz naszym dzieciom, że je kocham!
M : Nie mów tak! Na pewno wrócisz!
V : Nigdy nic nie wiadomo.
M : Więc dobrze, wyrusz teraz!
V : Niech ci będzie!
Melania nareszcie mogła wyjść na świerze powietrze. Och, to było cudowne. Nawet wpadła do zimnej wody.
M : Ach..jaka ulga!
Lwica podniosła się i otrzepała. Poczuła ból. Była w ostatnim miesiącu ciąży!
M : Nott, biegnij po Mike'a!
Nott pobiegła czym prędzej. Ale biegła sprintem, więc powli traciła siły. Będąc przy baobabie, krzyknęła :
N : Mike! Mela rodzi!
I opdadła bezradnie. Pawian wybiegł i popędził do lwicy. Kilka minut później, narodziły się bliźniaki.
Nagle Mela przypomniała sobie o Vikosie. Nieswojo jej było. Po obejrzeniu lwiątek, lwica zastanowiła się. Musiała przypomnieć sobie imiona.
M : Hmm...chłopczyk Brutus, a dziewczynka Tama!
Lwiątka wesoło uśmiechnęły się do matki.
***
Tymczasem Vikos wędrował po pustyniach SZ. NIestety, nie znalazł żywej duszy.Ale usłyszał krzyki. Podbiegł sprawdzić. Wszystko dochodziło z LZ. Zasmucony, patrzył na walkę. Wkrótce zareagował i skoczył na czarnego lwa walczącego z Sandrą. Ten jednak położył go na ziemi i złapał za tchwicę. Rzuciła się na niego Sandra i matka Vikosa. Odepchnęły go. Lew nie żył. Vikos podniósł się i podziękował za pomoc. Wrócił cały zakrwawiony do domu, obejrzeć potomków. Kiedy Mela go tak zastała, nie mogła uwieżyć własnym oczom. Kazała mu odpocząć w grocie.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
No, coś tam napisałam. Proszę, bieżcie udział w ankiecie! I oczywiście, komentujcie. :). NIestety, mam także złą wiadomość. Jeśli na blogu nie pojawi się ( ogólnie ) 15 komków to mogę go zawieśić na bardzo długi okres, albo gorzej : zamknąć. Więc radzę komentować, jeżeli ktoś jeszcze czyta tego bloga!
Pozdro,
~Luna Lwica
środa, 18 lipca 2012
6.Ciążą
Na Rajskiej Ziemi czas mijał miło i przyjemnie. Nikt nie miał żadnych trosk, nie przejmował się niczym. Pewnego dnia, Mela chciała się przejść sama po królestwie. Vikos chciał, aby się jeszcze pokąpała, ale ta jak zwylke swoje. Popędziła w gąszcz traw i zniknęła. Biegła wzdłuż małej rzeki o silnym nurcie. Nagle natrafiła na kłodę, dosyć niestabilną, ale trzymała się. Była bardzo ciekawa, co jest po drugiej stronie. Poszła więc. Kłoda chwiała się lekko, a promienie słoneczne oświetlały taflę wody tak, że blask odbijał się i wpadał w oczy królowej. Lwica nie mogła nic widzieć, więc gdy postawiła łapę, straciła równowagę i wpadła do jeziora.
M : Ech, to tylko kąpiel.
Ale myliła się. W okół niej pływało pełno aligatorów, które z pewneością były głodne.
M : Aaa! Vikos, pomocy!
Vikos, usłyszawszy błagalne krzyki narzeczonej podbiegł do jeziora i skoczył na ratunek. Tak jak ratownik wyciągnął Melanię z rzeki. Obaj dyszeli ciężko. Mela odniosła tylko drobne rany na nodze i oku. Vikos liznął ją w miejsce ran i westchnął ciężko.
V : Nigdy tu się już nie zbliżaj, Melanio! Mogło ci się coś stać!
M : Ale Vikos....to słońce.....nic nie widziałam!
V : To otwarta przestrzeń! Tam słońce prarzy najbardziej! Przy naszej jaskini i dżungli nigdy byś nie straciła wzroku!
Mela spuściła głowę. Prawdę mówiąc, kochała Vikosa, ale teraz była na niego naprawdę zła. Szli tak razem, bez słowa. Nagle Vikos popchnął Melę do wody. Roześmiana lwica zrobiła to samo. Lew jednak wydostał się na kamień, by się wygrzać.
M : Kocham cię, Vikos!
V : Ja ciebie też.
M : Myślisz, że moglibyśmy mieć dzieci?
V : Co?!
M : Nie podoba ci się ten pomysł?
V : Skądże, bardzo mi się podoba, ale czy nie uważasz, że jesteśmy za młodzi?
M : Wiek się nie liczy.Ja tam już w młodości upolowałam ptaka.
V : Hi, hi, no dobrze, zgadzam się. Ale jeśli to będzie chłopczyk, to nazwiemy go Brutus!
M : Dobrze, a dziewczynka będzie Tama!
Minął miesiąc. Mela odczuwała od jakiegoś czasu bóle brzucha. Postanowiła wybrać się do Mike'a.
M : Mike! Od jakiegoś czasu odczuwam mocne bóle brzucha. Co to oznacza?
M : Hmmm.....oznacza to, że będziesz mamą!
Melania nie mogła się pozbierać ze szczęścia.
M : Kiedy termin?
M : Za trzy miesiące góra. Jak skurcz będzie trwać dłużej, to mnie wzywaj!
M : Ok. Dzięki!'
Odbiegła. Vikos był chyba najszczęśliwszym lwem na ziemi. Teraz tylko wystarczy czekać.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Podobało się? Piszcie w komentarzach. Sorra, że nie pisałam, ale po prostu nie miałam czasu. Teraz następna notka za 4 komentarze, bo będe miała mało czasu w kilka następnych dni. Acha, joxx, twój rysunek jest gotowy :
( Jak by co, nie zrobiłam go deviantarcie, bo nie mogę, a ta najciemniejsza to Sarafina)
M : Ech, to tylko kąpiel.
Ale myliła się. W okół niej pływało pełno aligatorów, które z pewneością były głodne.
M : Aaa! Vikos, pomocy!
Vikos, usłyszawszy błagalne krzyki narzeczonej podbiegł do jeziora i skoczył na ratunek. Tak jak ratownik wyciągnął Melanię z rzeki. Obaj dyszeli ciężko. Mela odniosła tylko drobne rany na nodze i oku. Vikos liznął ją w miejsce ran i westchnął ciężko.
V : Nigdy tu się już nie zbliżaj, Melanio! Mogło ci się coś stać!
M : Ale Vikos....to słońce.....nic nie widziałam!
V : To otwarta przestrzeń! Tam słońce prarzy najbardziej! Przy naszej jaskini i dżungli nigdy byś nie straciła wzroku!
Mela spuściła głowę. Prawdę mówiąc, kochała Vikosa, ale teraz była na niego naprawdę zła. Szli tak razem, bez słowa. Nagle Vikos popchnął Melę do wody. Roześmiana lwica zrobiła to samo. Lew jednak wydostał się na kamień, by się wygrzać.
M : Kocham cię, Vikos!
V : Ja ciebie też.
M : Myślisz, że moglibyśmy mieć dzieci?
V : Co?!
M : Nie podoba ci się ten pomysł?
V : Skądże, bardzo mi się podoba, ale czy nie uważasz, że jesteśmy za młodzi?
M : Wiek się nie liczy.Ja tam już w młodości upolowałam ptaka.
V : Hi, hi, no dobrze, zgadzam się. Ale jeśli to będzie chłopczyk, to nazwiemy go Brutus!
M : Dobrze, a dziewczynka będzie Tama!
Minął miesiąc. Mela odczuwała od jakiegoś czasu bóle brzucha. Postanowiła wybrać się do Mike'a.
M : Mike! Od jakiegoś czasu odczuwam mocne bóle brzucha. Co to oznacza?
M : Hmmm.....oznacza to, że będziesz mamą!
Melania nie mogła się pozbierać ze szczęścia.
M : Kiedy termin?
M : Za trzy miesiące góra. Jak skurcz będzie trwać dłużej, to mnie wzywaj!
M : Ok. Dzięki!'
Odbiegła. Vikos był chyba najszczęśliwszym lwem na ziemi. Teraz tylko wystarczy czekać.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Podobało się? Piszcie w komentarzach. Sorra, że nie pisałam, ale po prostu nie miałam czasu. Teraz następna notka za 4 komentarze, bo będe miała mało czasu w kilka następnych dni. Acha, joxx, twój rysunek jest gotowy :
( Jak by co, nie zrobiłam go deviantarcie, bo nie mogę, a ta najciemniejsza to Sarafina)
niedziela, 15 lipca 2012
4.Nowe życie
Melania była już nastolatką. Nikt już nie myślał o śmierci Thanabiego, prócz Meli. Dla niej on był zawsze przy niej. Matka już prawie w ogóle nie zwracała na nią uwagi, niewiadomo dlaczego. Pewnego dnia, lwica wybrała się w chłodny i deszczowy dzień na sawannę. Nie byłotam żywej duszy. Tylko niektóre ptaki powlatwały do jaskiń. Deszczowy dzień na Sępiej Ziemi to jednak dzień w raju, ponieważ rzadko spada tu deszcz. Mela położyła się na szorstkiej ziemi, czasami pokrytą kępkami trawy, którą jadły antylopy. Wtedy lwicy przypomniały się lekcje ojca. Przy takiej ulewie nie widać było, że płacze. Tak naprawdę, to w ogóle nie chciała wracać do domu. Chciała założyć własne stado, tylko dla siebie i jej partnera. Patrzyła w niebo. Ukazał jej się obraz ojca. Uśmiechnęła się. Po chwili obraz znikł i Melania usłyszała znajomy głos. To był głos Vikosa! Ale nie wiedziała, skąd dobiegał. Wkrótce go ujrzała. Stał przed nią i niósł dla niej jedyny na tej ziemi kwiat. Wiedziała, że on będzie miłością jej życia.
V : Mela, to dla ciebie!
Melania nie była nigdy szczęśliwsza.
M : Dziękuję ci, Vikos! Zostaniemy małżeństwem?
V : Co? Eh, może narazie pozotańmy tylko parą.
M : To i tak mi pasuje......
V : Ucieknijmy z tąd! Załóżmy własne stado!
M : He, he, właśnie to miałam na myśli.
Lwy uciekły. Szli i szli, aż wkrótce ujrzeli piękną ziemię z tyloma lianami i zwierzyną.
M : Vikos, tu jest przepięknie!
Mela podbiegła do tryskającego z ziemi gajzeru, by się napić.
V : Przeszukam tę ziemię, czy przypadkiem nie jest zamieszkana, a ty poszukaj stada.
M : Tak jest, skarbie!
I pobiegła. Nagle zauważyła lwice i lwy. Ucieszyła się jak niewiem kto. Ale zobaczyła, że są strasznie wychudzeni.
K : Pomóżcie....zaraz ja i moi przyjaciele umżemy.....
M : Chodźcie, jesteście nam potrzzebne do założenia stada..... zaraz coś upoluję!
Mela rzuciła się na zebrę.
K : Dziękujemy bardzo. Jesteście bardzo mili.
V : Nie ma nikogo. O, widzę, że kogoś znalazłaś! Jak naziwemy to cudowne miejsce?
M : W końcu to jest raj, więc.....Rajska Ziemia!
K : Idealnie, królowo!
Mela rzuciła się na Vikosa. Przytulali się przez całe dnie.
***
joxx, zdążyłam na razie zrobić jeden rysunek, oto on :
sobota, 14 lipca 2012
Dyplomy
Ponieważ do konkursu nikt się nie zgłosił oprócz joxx, zajęła ona 1 miejsce.
Gratuluję!
PS : Upomnij się w komentarzu o tematy dwóch rysunków które miałam ci narysować za nagrodę w konkursie :)
Gratuluję!
PS : Upomnij się w komentarzu o tematy dwóch rysunków które miałam ci narysować za nagrodę w konkursie :)
piątek, 13 lipca 2012
4.Śmierć Thanabiego i inne kłopoty
Był wczesny ranek. Mela wstała bardzo wcześnie i udała się na sawannę pobawić się z lwiątkami. Ale zatrzymał ją Thanabi.
T : Hej, nie tak szybko, księżniczko! Muszę ci coś powiedzieć.
M : Coś smutnego?
Mela tak zapytała, bo jej ojciec mówił smutnym tonem.
T : Nie. Posłuchaj, zostaniesz w przyszłości królową, więc....
M : Będziesz znowu przynudzać tymi opowieściami?
T : He, he, coś w tym stylu. Widzisz to jasne miejsce na horyzoncie?
M : Mhm.
Lwiczka była zainteresowana tym miejscem.
T : Uch....to Lwia Ziemia. Nie wolno ci tam nigdy chodzić bez mojej zgody. Zrozumiałaś?
M : Yyyy....tak, oczywiście, ojcze!
Melania była zakłopotana. Przecież była niedawno w tym miejscu z przyjaciółmi!
T : A teraz, możesz się bawić!
Lwica pognała na sawannę. Ujrzała swoich znajomych.
M : heja!
Lw : Hej!
N : W co się bawimy ?
M : Może w berka?
N : Nie...
M : To może w chowanego?
N : To za dziecinne!
M : To może odwiedzimy jakieś inne miejsce?
N : Nie ma mowy, królewno rodem z różowego zamku!
M : Co?! Coś ty powiedział?
N : Jesteś świnia....
M : Co?
N : To!
Natu odbiegł od paczki do cienia. Przemyślał sprawę. Może by tak jej wyznać, że ją kocha? Ale nie zdecydował się na to.
M : Chodźmy lepiej na Lwią Ziemię!
Lw : Ok!
Lwiątka pobiegły w nieznane, zostawiając biednego Natu samego.
V : O, patrzcie, Dahabu i Mahiri!
S : To oni!
M : Hej wam! Co robicie?
D : Nic. Lepiej z tąd spadajcie, bo mój tata robi patrol królestwa. Radzę wam!
M : E tam, nie strasz ich! Możecie się z nami bawić!
M : Ok. To w co?
D : W berka!
I zaczęli bawić się w berka. Wesoło skakali po trawach sawanny. Nagle Vikos wpadł na Michaela ( według mnie, ojciec Dahabu).
M : Co wy smarkacze tu robicie? Ach to wy, Sępioziemcy! Zabiję zaraz córkę tego Thanabiego....
T : Nie waż się!
M : A co mi zrobisz?
T : Zabiję cię!
Thanabi skoczył na wroga i ukręcił mu kark, ale wróg złapał go za tchawicę i wbił pazury w serce.
M : Żegnaj, zdrajco....
Melani poleciały łzy smutku. Natychmiast pobiegła pożalić się do mamy.
***
S : Och, nie! Zemszczę się na nich.....i ty również się zemścisz.
M : Co?!
S : Tak. Jak dorośniesz, zorganizujemy bitwę na tamtą ziemię.....
Błędy
No, trochę napaprałam w niektórych notkach. Teraz robię poprawki :
Prolog :
Chciałam napisać córce siostry Mahiri
3.Pierwsza Zabawa Meli
Mela nadepnęła na ojca Dahabu, Micheala.
Pod lwią skałą bawili się : Kronos, Dahabu i Mahiri
Napisałam, że lwiątka pochodzą z Lwiej Ziemi, ale pochodzą z Sępiej Ziemi.
To na tyle, bierzcie udział w konkursie!
Prolog :
Chciałam napisać córce siostry Mahiri
3.Pierwsza Zabawa Meli
Mela nadepnęła na ojca Dahabu, Micheala.
Pod lwią skałą bawili się : Kronos, Dahabu i Mahiri
Napisałam, że lwiątka pochodzą z Lwiej Ziemi, ale pochodzą z Sępiej Ziemi.
To na tyle, bierzcie udział w konkursie!
Subskrybuj:
Posty (Atom)